Nowa plyta to rodzaj podsumowania tego, co robili do tej pory. Wiekszosc z tych kawalkow znalem z poprzednich singli czy koncertow. Tutaj ponownie nagrane, zabrane w jedna calosc daja w sumie 11 niszczacych songow, pelnych zlosci i agresji. Czuje tu wspomnine NA i BLAST ale tez BLACK FLAG czy stary Boston i Waszyngton DC. Srednie tempa, kilka przyspieszen, swietny perkman i niemilosierny wokal. Pete gra swoje chore solowki, zeby przypomniec chyba gdzie leza ich inspiracje. Oczywiscie jest prosto. Oczywiscie sa schematy, ktore pewnie juz slyszales. Ale WALK THE PLANK robi to po swojemu i w taki sposob, ze te cechy dzialaja tylko na ich korzysc. Zupelnie serio - ta plyta zabija. Nie ma slabych kawalkow. Ta plyta winna stac sie klasykiem euro hardcore bez dwu zdan.
W tym zespole jest cos czego brakuje setkom podobnych-WALK THE PLANK ma po swojej stronie autentyzm. Nikt z nich niczego nie udaje. Musialbys zobaczyc ich na zywo, zeby wiedziec o czym mowie. Cala piatka ma tez swoje lata i robi muzyke od dlugiego czasu. Doswiadczenie wiec ma tu swoj wplyw...
Po wiecej informacji gdzie to cacko mozna zamowic sugeruje odwiedzic www.deadandgonerecords.com .
Dead Weight In The Hostile Waters Lp Release Party Version
3 comments:
Ten zespol niszczy, acz nie wiem czy pierwsza plyta nie lezy mi bardziej. Swallow hard... and walk the plank.
To pisalem ja... Pat. Btw, to nie wspomniales o tekstach, ktore sa bardziej niz dobre.
http://i7.photobucket.com/albums/y253/peteout/PosterWP2.gif
Post a Comment