Wednesday, January 30, 2008

The Way It Was aka crucial kompilacje

Nie uda sie nikomu przekonac mnie, ze w historii punk hardcore'a jest jeszcze jedno miejsce na swiecie, ktore konkurowac moze z NYC i okolica. Prawdziwa kopalnia talentow w ktorakolwiek strone nie rzucisz okiem. Polowa i koniec lat 80-tych w Nowym Jorku to absolutna erupcja zespolow i projektow. Nie bede chcial tu probowac analizowac jakim cudem NYC wybilo sie na takowa pozycje i nie specjalnie mam teraz czas wymienac wszystkie miejsca i zespoly, ktore byly motorem napedzajacym te srodowisko. Jestem pewny, ze jesli Cie to interesuje znajdziesz wiszace w sieci artykuly i wywiady, dzieki ktorym zalyczysz wiecej wiedzy. Ja raczej pokieruje sie setymentem i faktem, ze przez ostatnie dni wiekszosc muzyki na moim iPod'zie to lata 87/91.

NEW YORK CITY HARDCORE - The Way It Is

Moja pierwsza kopie The Way It Is mialem na kasecie nagrana w takiej jakosci, ktora w obecnych czasam nazwalbym totalnym gnojem. Wtedy za to bylo to cos, co przelatywalo przez moja Wilge wta i tamta non stop. Druga kopie dostalem od Kajtka (wtedy Neurastenia, pozniej NOWA DROGA) i ta kaseta wcale nie byla duzo lepsza. Na drugiej stronie byla jeszcze Gorilla live '89 a kaseta 90-tka - pasowalo idealnie. Ta tasme zajechalem dokumentnie. Zabralo mi troche czasu, zeby dostac ta kompilacje w jakiejs ludzkiej jakosci. Tak czy inaczej, uwielbialem ja od samego poczatku.

Z perspektywy czasu ta plyta byla po prostu prawie idealnym podsumowaniem nowojorskiej sceny konca lat 80-tych. Wtedy byla to dla mnie tylko elegancka kompilacja kilku (dla mnie) nowych zespol, ktore mialy dobry klimat. Z uplywem czasu przyjemnosc jej sluchania tylko wzrastala i do dzis smialo zelicze ja do najwazniejszych skladakow w historii hc. Klasyk.


BOLD zaczyna swoim Wise UP. Nie ma zadnej mozliwosci, zeby ktos mnie zaliczyl do fanow BOLD'a ale musze przyznac, ze to fajny kawalek. Ten zespol nadrabial wszystkim tym, co bylo wkolo nich i nawet ja skusze sie stwierdzic, ze to sympatyczny pakiet. Wise Up brzmi dosc szorstko i niegrzecznie i lepiej niz wersja nagrana pozniej. Dalej pierwsza niespodzianka - NAUSEA. Jakim cudem oni znalezli sie na tej plycie to serio dla mnie zagadka. Pamietam jedna historie, ze Ray szukal czegos w rodzaju przeciw wagi dla youth crew. Wybral typ dosc extremalnie. NAUSEA ani nie specjalnie byla czescia zamierzonego zapisu pewnej, dosc waskiej sceny ani tez jak sie pozniej okazalo za cholere szczesliwi nie byli z towarzystwa, w ktorym ostatecznie sie znalezli. Fallout Of Our Being to swietny kawalek mimo wszystko. Olac to czy pasuje do reszty czy tez nie. Niszczy swoim przewodnim discharge'owskim riffem. O ironio, bo zaraz po nich "Let's do it" - As One. WARZONE swiezo posiadl Waltera GB i w tym skladzie nagrywaja kolejna wersje As One. Po nim Escape From Your Society, ktory brzmi troche jakby z innej nagrywki. Serio mowie, oba kawalki to szlagiery. Raybeez spiewa w swoim dosc szalonym stylu a oba kawalki sa sprawnie zagrane. GORILLA BISCUITS pojawia sie tu najpierw z Better Than You, ktory w moich uszach brzmi niemal identycznie co Escape WARZONEa wiec kto wie czy nie nagrywali to podczas jednej libacji. Better Than You to kawalek, ktory przypomina bardziej cos co powstalo w czasie, kiedy GB pisalo singla po odstaje sporo od tego, co niecale dwa lata pozniej znalazlo sie na Start Today. Forgotten brzmi za to duzo lepiej - lepiej nagrany i zagrany jest sporym skokiem miedzy tym co bylo na singlu a tym co ostatecznie wyladowalo na LP.

TRIP 6 to nie jest zespol, ktory bylby moim faworytem na tej plycie choc musze przyznac, ze to i tak pewnie jeden z ich najsolidniejszych songow bo wybija sie ponad to, co Tommy Rat ze spolka nagrali na swoim 7". Marna perka a gitki brzmia jak polski distortion ale chwytliwy refrenik. Za to Sick People niszczy. Pojawiajac sie zaraz po T6 troche zaskakuje swoim masywnym brzmieniem. Podwojna stopka stuka ten typowy dla BREAKDOWN beat nadajac tej piosence bardzo wyraznego charakteru. Jest brutalnie i w troche metalowym tonie ale caly czas mocno nowojorsko. Byl taki moment, ze co drugi zespol chcial nagrywac rzeczy w taki sposob jak nagrany i zagrany jest tu Sick People. Nie jestem pewny z ktorej sesji pochodzi na nagrywka ale musze troche pogrzebac w swoim archiwach i poszukac czy nie mam czasami czegos wiecej co pochodzi z tego samego studia. YOT ma tu Together i Understand - dwa z najlepszych kawalkow, ktore nagrali. Swietne, dobrze zagrane, wpadaja w ucho i maja dobre texty. Nie pamietam juz teraz dokladnie ale przynajmniej jeden z nich napisany byl przez Waltera co daje nam pewna sugestie, dlaczego wszystko co najlepsze w tym zespole, bylo nagrane razem z nim. SICK OF IT ALL reprezentuje tu Politics i Petes Sake. Oba szybkie, krotkie utrzymane w klimacie ich singla, ktory zreszta wlasnie mial sie ukazac.

KRAKDOWN istnial dluzej niz wiekszosc z Was by sie spodziewala i ilosc ich demowek i rehow, ktore mam nalezy do najobfitszych, z tego okresu. Ignorance jest mocny i dosc nietypowy. Zreszta to nie byl zespol, ktory specjalnie wiazal sie ze swierza youth crew scena. Blizej im pewnie bylo ziomalom z CRUMBSUCKERS czy LEEWAY. Nie wiem czy to tylko ja czy wokalizer jakos nie rowno jedzie w pierwszej zwrotce? Tak czy inaczej dobrze sie sprawuja. Klasyk sam w sobie to SIDE BY SIDE, ktory powstal troche jako zespol skinowski osadzony mocno w nyc straight edge klimacie. Jules byl typem, ktory swoje "GO!" wprowadzil do kanonu tego okresu bedac przy tym totalnie charyzmatycznym frontmanem. Muzycznie SBS nie rozkladal na lopatki ale mial w sobie maximum energii, ktora emalowala z tych kawalkow. Dead Serious i Time Is Now nagrane sa tak sobie ale moze i ten rough efekt wyszedl im nawet na lepsze.

Zaraz po nich pojawia sie kolejna niespodzianka - YOUTH DEFENSE LEAGUE. Uwielbiam ten kawalek. Serio. Oczywiscie mieli prawicowe zaciagi ale w tym czasie w tamtym miejscu malo kto ich nie mial. Nawet YOT mialo w swoich textach kilka wersow, ktore nazwalbym teraz przynajmniej niepotrzebnymi. WARZONE, GB, TOKEN ENTRY, YOT i kilka innych wymienialo sie czlonkami i Bog tylko raczy wiedziec ile plotek slyszalem na temat tego, ze GB maja na prawo, bo dziela perkusiste z WARZONE, etc... Nie bylo w tym nic nadzwyczajnego. Blue Pride ma dosc wymowny text a muzyka to taki hardcore/oi zagrany zadziornie. To pewnie tez jeden z ich najlepszych kawalkow bo singiel byl juz gorszy a drugie demo tez juz nie powala. [side note: tak. pozniej im odjebalo. Ze zmienionym skladem odbili na prawo probujac odciac sie od NYC HC.]. Searching For The Light to taki pomost miedzy singlem SUPERTOUCH a tym co chcieli robic w niedalekiej przyszlosci. Przyjemny i odstajacy od tego, co wtedy wiekszosc zespol robila bo ma w sobie kilka iscie rock'owych zagrywek.

Nie mozna nie wspomniec o tym, jak ta plyta jest wydana. Okladka to jedno z najlepszych zdjec z tego okresu. GB, Gus Straight Edge, Cappo laduje na glowie Porcella, Raybeez spiewa... Jesli masz LP i masz troche szczescia to posiadasz wersje z kilku stronnicowa ksiazeczka z textami, fotami i grafikami. Jest na co patrzec. Eleganckie shoty z koncertow lub te bardziej prywatne. Jesli nie masz ksiazeczki to pewnie masz wkladke z textami i po jednej focie na horde. Tez dobrze. Moje kopie maja poza dwoma wspomnianymi dodatkami takze flyery i reklamowki, na ktorych Jordan i Ray oglaszaja na przyklad jak lubia GI Joe i chetnie wymienia jakies na swoje plyty. Z ciekawostek dropsa bedzie fakt, ze jedna taka zabawke, ktora mowi (hmmm, wydaje dzwiek) Jordan wymienil na Chung Kinga a jej glos nagrany jest na kompaktowej wersji The Way It Is. Tyl LP to fota spod CBGB gdzie w centrum znalazla sie flaga WARZONE a po bokach stoi masa dzieciakow.

Kult ta plyta. Kult.

Tuesday, January 29, 2008

Skinheads '88

Nie bylo w tym nic dziwnego, ze ja i Kajtek po raz setny zupelnie przypadkiem przeszlismy na temat skinheads pewnego jesiennego popoludnia. Powiedzmy sobie wprost - nawet Zgubna Wolnosc NOWEJ DROGI mocno podkrecona jest stylem YDL. Przeszukujac youtube wpisalem "skinheads 88" i przelatujac przez wyszukane linki zaciekawil mnie jeden z NYC. Klik i jedziemy. 40 sekunda i podkrecam glosnik. NO FOR AN ANSWER. Te video to mistrzowski przyklad typowej reporterskiej ignorancji gdzie mieszane sa pojecia i subkultury ale w calej swojej glupocie ma fajna historyczna wartosc. Warto obejrzec.
ps: ten post jest dla swiezo upieczonego fana CROWN OF THORNZ - Voy Voya