Thursday, August 31, 2006

CELEBRITY - Dziki

Tytulem wstepu: Dance Floor Dziki ma styl nie do podrobienia. Jest jednym z tych, ktorzy sa na scenie od lat i zawsze, ale to zawsze chca pomagac i sa aktywni na przynajmniej kilku plaszczyznach. Typ sie wiecznie usmiecha, jest entuzjastyczny i pierdoli konwenanse. Zdecydowanie przedni jegomosc. Jego prace wykorzystywaly zespoly i ziny i beda pewnie wysysac z niego soki jeszcze przez dlugi czas. Dziki jest rowniez jednym z tych, ktorzy bardzo pomogli THE ESSENCE a i zupelnie prywatnie mam do niego cala mase szacunku.

Dance Floor Dziki i Tajemniczy Brodacz Vo Wong obalaja soki w lokalnej jadlodajni

name: patryk rosicki
nickname: dziki
years: 29
edge status: no edge
occupation: Regent Antique warehose assitent, london, uk

- Interesuje mnie szczegolnie to, w jakich okolicznosciach trafiles do punk/hardcore'a. z tego co rozumiem bylo to lata temu w dobie epoki listow pisanych, kaset stilon i magnetofonow kasprzak. Czy tez przegrywales swoje pierwsze ulubiony hordy laczac kablem dwa syfiaste magnety?

Do szeroko rozumianego nurtu jakim jest hc/punk trafilem prosto ze sceny......metal!!!-stalo sie to glownie za sprawa moich starszych punk znajomych-od ktorych to uslyszalem o hard core.W sumie zawsze obok olbrzymiej ilosci metalu zawsze posluchiwalem sporo hc/punk(DRI,C-Mags,GangGreen)-no ale w koncu to bardziej do mnie przemowilo.Wiesz, chodzi mi o caly life style, gigi, ziny, texty-to wydalo mi sie bardziej atrakcyjne/ autentyczne. Zaiste to wszytko mialo miejce w epoce pisania listow, klejenia/mydlenia znaczkow, czy przegrywania u kumpa na jamniku kaset, bardzo milo wspominam ten czas-chcialbym miec choc polowe energi co wtedy, hahahaha

- Kiedy uzmyslowiles sobie, ze masz talent i w jakim momencie postanowiles uzyc go dla dobra matki sceny?

Przelom, w ktorym zdecydowalem sie opublikowac/wspierac moimi bazgrolami scene, a konkretnie ziny (bo glownie do nich rysowalem i rysuje do dzis!) bylo zamiesczenie rysunkow przez zine zwiazany z NNNW, ktory zwal sie PHANTA RHEI-mysle, ze bylo to cos kolo roku 94/95-ale jaj sobie nie dam uciac.. Pozniej duzo moich prac bylo zamieszczanych z znanym tu i owdzie anarchistycznym periodyku Mac Parjadka a konkrtenie w jej czesci muzycznej Zolte Papiery,-i od tego w sumie sie wszytko jakos rozkrecilo bardziej na wieksza skale, zlecenia dla nastempnych zinow, zespolow, wytowrni etc...

- Ogladajac Twoje prace zastanawiam sie co lub kto mogl wplynac na Twoj unikalny styl?


... Hmmm mam kilku swoich ulubionych artystow ktorzy bez owij na maxa zruchali mi psyche swoimi dzielami.Jako ze moi ulubieni graficy bazuja w tzw scenie sa to:Hess,Gaither,Middleton,Garsys,Bukowski,Pushead...Z artystow wiekszego formatu to uwielbiam takich tuzow jak; Giger, Bacon, Dlali czy nasz rodzimy Beksinski...-przy ich niszczacych dzielach wlos mi sie jezy na grzbiecie...

- Co uwazasz za swoje najwieksze osiagniecia?

Coz, moze nie mam jakies imponujacej liczby dziel, ktorymi moglbym sie pochwalic, niemniej jednak jest kilka rzeczy z ktorych jestem bardzo zadowalony, sa to min okladki 7"s dla Last Item czy The Age (aka SecondAge) czy ostanie wzory merchu dla Sunrise. Najbardziej dojzale/najnowsze moje rzeczy, znajduja sie w nowch zianch jak Struggle, The Path Of The Truth, D2D...a takze w STOP LOOK & LISTEN-nowy numer juz niebawem- wiec radze uwazac!

- Nie kazdy wie, ze poza twoimi grafikami dawales nam rowniez czesc siebie grajac muzyke. Gdzie, kiedy i jak dlugo ten gwalt na nutach mial miejsce?

Istotnie kilka lat temu bylem zamieszany w gre w dwoch hordach; pierwszy No Control, w ktorym stawialem swe pierwsze kroki szarpania bassu,w tym zespole pogrywalem jakies 1,5 do 2 lat-zespol ten za duzo nigdy nie osiagna - bardzo zadkie gigi, brak wypracowania stylu etc...Natomiast drugi moj projekt i kolegow, ktory przeistoczyl sie pelnowymiarowy band to Oreiro-w ktorym to rzepolilem jakis 1,5 do 2 lat, zespol opuscilem z powodu mego wyjazdu za granice. I to w zasadzie wsio jesli chodzi o moja gre (jesli mozna to tak wogle nazwac:))

- Co w Twoim wieku pociaga Cie w hc? Czy podobnie jak mi czasem trudno znalezc ci w tym natloku tandety i zenady jakies smakowite kaski? Co inspiruje Cie do bycia czescia tzw sceny?

Hard core-dzis te slowo ma deko inne znaczenie,jest deko wyswiechtane,i powaznie naduzyte.Jest cala masa zespolow ktora zwieksza swa objetosc-co niestety nie idzie to w parze z jakoscia,zadko udaje sie znalezc cos dobrego-no ale jesli juz sie pojawi jest to cos w wielkim stylu.Nie chce tu wyjsc na jakiegos zaropialego zgreda i pierdzielnac, ze hc ma swe lata swietlnosci za soba-bo tak nie jest,choc musze przyznac ze najlepsze zespoly jak dla mnie egzystowaly dekade temu. Co do rzeczy nakrecajacych /inspirujacych- sa to po prostu ludzie wokol mnie (COT!) ,scenowcy (i nie tylko) takcy jak ja i Ty. Ludzie szczerzy oddani przez lata,ktorzy sa tu i teraz-jednym slowem ci wszycy co fotografuja,organizuja gigi,gotuja jadlo na nich,ziny,labels,zespoly-ci wszycy dla ktorych mialem przyjemnosc cos zrobic,sa ogromnym dla mnie zrodlem inspiracji, czescia magnezu jakim jest scena...

- Wlasciwie to ma male znaczenie* ale przez lata wydawalo mi sie, ze jestes edge. Nie jestes ale wywiad donosi, ze bardzo chcesz. A wiec- jak bardzo Dziki chce byc edge?

hahahahahah- tym pytaniem zburzyles moj dlugo/ciezko budowany wizerunek fake EDGE!!!! Od jakiegos czasu zgaladam do kielicha-ale robie to bradzo zadko,z tad wielu znajomych zawsze uwazalo ze jestem abstynentem,w sumie moglbym powiedziec<, ze jestem SE od impry do impry(jak to bylo w jakims komixie:)) Wiesz wiekszosc moich druchow tutaj jest XXX-wiec musze sie jakos tu zachowywac i dostosowywac,hehehehe, ja chce bardzo byc EDGE -ale chyba juz jest za pozno w moim wieku hahahahahaha...

oki doki ,bardzo dziekuje Ci drogi Adamie za ten wywiad-pytania byly cool!pozdro & buziaki dla wszytkich ktorzy na to zasluguja(wiecie kim jestescie)peace!


*klamalem...

Wednesday, August 30, 2006

CRO-MAGS ad 1991

Glowny powod, dla ktorego te video jest dla mnie wyjatkowe to fakt, ze ominela mnie wtedy okazja zobaczenia MAGS na tej trasie kiedy grali w Czechoslowacji. Nie moglem sobie pozwolic, zeby jechac na ten koncert i kipialem z zazdrosci kiedy oswiecimska zaloga wrocila dumnie w ich gigu w koszulkach Best Wishes. W tamtym czasie nowojorscy magowie byli swiezo po (kolejnym) rejunajcie z JJ'em na wokalu i chociaz nie bylo na tej trasie Parisa to material, ktory grali stanowi dla mnie kwintesencje ich istnienia - mix obu AOQ i Best Wishes gdzie kawalki z pierwszej plyty zagrane byly ostrzej i agresywniej. Brak obu Mackie i Parisa to wlasciwie jedyny powod, zeby nie okreslic tego etapu CRO-MAGS jako doskonalego.

Sprawdz to video - jedno z najlepszych intr w historii core'a. Geniusz w prostocie. Swietny kawalek. Flanagan w dresie Adidasa ala RUN DMC wijacy sie jak totalny swir. I pojawia sie Bloodclot w jeszcze gorszym, ohydnym wrecz dresie wyrwanym jakby z targu na warszawskim stadionie. No zlo. Ale i klimat. Poza tym kocham laczone wokale Flanagana i JJ'a. We Gotta Know!

W tym blogu bedzie o tym zespole jeszcze nie raz. Juz ja tego dopilnuje.

Sunday, August 27, 2006

PREZENT

ELP Digital Turntable

Taki.
Maly.
Nie mam teraz zadnego.
Ten wyglada dobrze.
Na urodziny.
Poprosze.

108 w Europie

Sa zespoly, ktore swoja obecnoscia zmienily w moim zyciu wiecej, niz poczatkowo zdawalem sobie z tego sprawe. 108 byl zdecydowanie kapela, ktora mial na mnie wplyw od samego poczatku kiedy dostalem ich kasete z plyta Holyname na jednym z wczesnych koncertow SHELTER. Mieli wszysto to, czego brakowalo mi w zespole Cappo - czy to od strony muzycznej czy lirycznie. Mialem okazje widziec ich prawdopodobnie ponad 10 razy na roznych koncertach, w roznych miejscach i w roznym czasie i kazdy z nich byl wyjatkowy.
108 powraca. To co mialo byc jedynie okazjonalnym reunionem najwidoczniej nabralo rozpedu - nowe nagrania i wiecej koncertow. Po kilkunastu gigach w stanach 108 przylatuje na krotka trase po Europie. Oto ostateczne terminay dla tych, ktorzy nie mieli szansy ich jeszcze widziec:

13.10.2006 Holland Arnhem Goudvishal
14.10.2006 Germany Essen Max Destruction Fest
15.10.2006 Germany Rosswein Juha
16.10.2006 Italy Padova Sottosopra Club
17.10.2006 Germany Weinheim Central Cafe
18.10.2006 Sweden Stockholm Tantogården
19.10.2006 UK Manchester Star And Garter
20.10.2006 UK Newport Lepub
21.10.2006 Belgium Kontich Lintfabrijk
22.10.2006 UK London Ninja Fest

wiecej metalu

Nie poszedlem zobaczyc WATAIN kiedy byli w UK ostatnio i teraz wcale nie mam zamiaru powtorzyc tego samego bledu. Ten koncert zapowiada sie na nie male wydarzenie. Bede mial przy tym okazje ocenic polski KRIEGSMASCHINE, o ktoym duzo slyszalem.
O ile czasem do lez bawi mnie black metal tak przyznac musze, ze jest cala masa interesujacych hord. WATAIN nagral kilka plyt, ktore zwrocily moja uwage poziomem i inspiracjami. W pogoni za orginalnoscia czy masowa akceptacja satanistyczny black troche starcil na swoim pierwotnym wygladzie i praktycznie nie plodzil nic, co bylbym w stanie wychwycic i docenic. A tu owy WATAIN nie zastanawiajac sie dlugo nagrywa material, ktory az przelewa sie duchem MAYHEM.

Bedzie dobry gig.





Friday, August 18, 2006

CELTIC FROST is back


Monotheist nie jest nastepnym Morbid Tales ale to wcale nie jest zla plyta. Duzo lepsza o Cold Lake. Tak czy inaczej jutro graja w Londynie w ramach ich trasy promujacej nowa plyte. O ile wiem, ich koncerty sa przynajmniej dobre...
edit: The FROST nie zawiedli. Dosklonala forma. Zagrali tez wszystko co chcialem na tym koncercie uslyszec. Wszystko, ze co ten zespol przez lata utrzymywal swoj kultowy status. Tom Warrior moze sie postarzal ale jego kawalki ani troche.

Monday, August 14, 2006

WALK THE PLANK - absolutna destrukcja

Photobucket - Video and Image Hosting

Dead Weight In The Hostile Waters LP Pre-Order Version

To nie jest przecietny zespol hardcore. Od samego poczatku nie grali jak nic co slyszalem przez pare ostatnich lat. Brudny, ciezki, agresywny hardcore ale nie taki, do jakiego przywyklem. Zdecydowanie wiecej bylo w nich NA czy BLAST niz walkowanych wkolo wzorcow. Tyle, ze ich NA byl i jest ciezszy i brutalniejszy. Do granic mozliwosci. Nie laduja sie tym samym w nudne klimaty a pra do przodu.


Nowa plyta to rodzaj podsumowania tego, co robili do tej pory. Wiekszosc z tych kawalkow znalem z poprzednich singli czy koncertow. Tutaj ponownie nagrane, zabrane w jedna calosc daja w sumie 11 niszczacych songow, pelnych zlosci i agresji. Czuje tu wspomnine NA i BLAST ale tez BLACK FLAG czy stary Boston i Waszyngton DC. Srednie tempa, kilka przyspieszen, swietny perkman i niemilosierny wokal. Pete gra swoje chore solowki, zeby przypomniec chyba gdzie leza ich inspiracje. Oczywiscie jest prosto. Oczywiscie sa schematy, ktore pewnie juz slyszales. Ale WALK THE PLANK robi to po swojemu i w taki sposob, ze te cechy dzialaja tylko na ich korzysc. Zupelnie serio - ta plyta zabija. Nie ma slabych kawalkow. Ta plyta winna stac sie klasykiem euro hardcore bez dwu zdan.

W tym zespole jest cos czego brakuje setkom podobnych-WALK THE PLANK ma po swojej stronie autentyzm. Nikt z nich niczego nie udaje. Musialbys zobaczyc ich na zywo, zeby wiedziec o czym mowie. Cala piatka ma tez swoje lata i robi muzyke od dlugiego czasu. Doswiadczenie wiec ma tu swoj wplyw...

Po wiecej informacji gdzie to cacko mozna zamowic sugeruje odwiedzic www.deadandgonerecords.com .


Photobucket - Video and Image Hosting

Photobucket - Video and Image Hosting

Dead Weight In The Hostile Waters Lp Release Party Version

Wednesday, August 09, 2006

czasami zespoly...

...robia dosc kontrowersyjne wzory koszulek.

te nowsze...



i te starsze...


*RJ podoba sie szczegolnie Kokotkowi.