Tuesday, September 23, 2008

John Porcelly

Youth Of Today w Bostonie. Zdjecia z tego gigu wyladowaly na Break Down The Walls.

Kazda generacja ma swoje ikony. Kazda subkutura ma tez swoich protoplastow lub tych, ktorych twarz czy wyglad kojarzy nam sie z czyms ponad przecietnym. Teraz pogadajmy przez moment o gitarzystach w hardcore. Jest kilku tych, ktorzy wpasuja sie w ta definicje "ikony". Stigma bedzie tym pierwszym. Drugi do glowy przychodzi mi Porcell.
Youth Of Today to od samego poczatku przede wszystkim Ray i Porcell. Tym samym druga fala straight edge rozpoczela sie faktycznie od tych dwu gosci. Dzieciaki z CT. Niby z nikad ale z charyzma. Wiemy jak im to poszlo i tym razem ja nie o tym. John Porcelly, wloch w pochodzenia, przez lata troche jakby w cieniu Cappo. Robil po prostu swoje. Jego najlepszy kumpel sciagal na siebie cala uwage a Porcell po prostu sobie BYL. A typ mial styl. Jego Les Paul, jego machanie reka, jego prezencja na scenie - nikt w tym czasie nie byl tak charakterystyczny. I umowmy sie, chyba nikt do tej pory go nie przeskoczyl. 90% rzeczy o ktorych wiem a on przylozyl do nich reke to przynajmniej interesujace projekty. Przez YOT, Judge, War On Illusion do Shelter (ktory po jego odejsciu lecial juz tylko na pysk). W kazdym razie postac. Do tego wszystkiego przesympatyczny. Zero nosa w chmurach. Szczery. Poczciwina jak mawia jeden moj kolega. Wielbiciel Kryszny od wielu lat. Nie powiem - imponuje mi.

Na The Meaning zamiescilem wlasnie wywiad z Porcellem, ktory zrobil moj kolega Tim do swojego nowego zina. Johnny raz mowi wiecej a raz mniej ale jak to gosc z klasa zawsze powie cos ciekawego.

http://themeaning-thexessence.blogspot.com/

1 comment:

Anonymous said...

poza tym typ z klasa, mieszkac w przyczepie na plazy to jest to! :)