Wstyd sie przyznac, ze tak pozno zainteresowalem sie niewidomym samurajem o imieniu Zatoichi. Legendarna dziewietnasto wieczna postac jest pewnie japonskim odpowiednikiem brytyjskiego Robin Hooda tyle, ze slepiec z mieczem obcinajacy lby przeroznym chamom wydaje mi sie duzo ciekawszy od dosc zniewiescialego goscia biegajacego w rajtuzach po lesie.
Zatoichi byl bohaterem ustnie przenoszonych opowiesci od blisko 200 lat. Doskonaly wojownik, ironiczny pijaczek, dowcipny i pokorny zwykle uwiklany byl nie z wlasnej woli w nierowne konflikty, gdzie nie zawsze wiadomo bylo, po ktorej stronie ma stanac.
Na poczatku lat 70tych nakrecono szereg episodow, gdzie glowna role zagral Katsu Shintaro. Rezyserami z roznym skutkiem bylo paru jegomosci ale wiekszosc z tego co widzialem wcale nie odstaje od siebie specjalnie. Shintaro pasuje idealnie do klimatu. Kilka lat pozniej nakrecono przynajmniej jedna wersje z innym aktorem, ktorego wykreconego nazwiska teraz nie znajde ale nie byl ani w polowie tak dobry, jak swoj poprzednik.
W 2003 Takeshi Kitano wypuszcza kolejna wersje. Tym razem wsparty nowymi mozliwosciami kina rozmachem oczywiscia przebija znacznie swoich poprzednikow ale jego dzielo caly czas nawiazuje mocno do klasyczego kina japonskiego. Forma i sceny przypominac moga troche Kurosawe i jego Siedmiu Samurajow.
Oglada sie elegancko. A i jego historia jest bardzo ciekawie opowiedziana. Nie ma banalu i oklepanych motywow. Polecam tym bardziej, jesli podoba sie komus Kill Bill.
Zatoichi Kitano powinien byc stosunkowo latwo dostepny w Polsce. Gorzej byc moze z wersjami z lat 70tych. Tak czy inaczej warto poszukac.
1 comment:
oprocz tego ze kitano jechal po dogmie i kopiowal von triera (jak chlopy w polu lupaly motykami do muzyki na przyklad - total zrzynka z DITD) zatoichi byl calkiem ok to watch, sprawdz 2 wczesniejsze filmy kitano, DOLLS i BROTHER. total. wedlug mnie sa lepsze o dwie/trzy dlugosci konia od zatoichiego
Post a Comment