Sunday, February 03, 2008

Kwietniowe daty gotowe


Serio trudno uwierzyc, ze to juz tyle czasu od kiedy po raz ostatni zagralismy razem koncert. Biorac pod uwage, ze to prawie 10 lat i to jak kazdy z nas sie zmienil to nawet troche niepokojace. Sam nie wiem czego mam sie spodziewac bo przeciez prawdopodobnie wiekszosc z tych, ktorzy przyjda na te koncerty zna nas tylko ze slyszenia a pozostali maja w pamieci 20 letnich dzieciakow z mocno pojechanymi pomyslami na zycie. A wiec i jedni i drudzy maja w swoich glowach dosc konkretna wizje nas w oparciu o to, co dzialo sie cala generacje hardcore'owa temu a to wbija ta cala impreze w pewne ramy, ktore zdaje mi sie pojda do smieci juz w kwietniu. To z kolei nie znaczy, ze obrocimy te koncerty w kabaret siebie wystawiajac w roli starszych panow po 30stce, ktorzy patrzac w ziemie beda mowic "....yyy, to bylo kiedys, teraz mniej nas to obchodzi".

PRD powstal w zlosci. Chwila. To najpierw VEGAN DELEGATION powstal na totalnej wkurwie. Hardcore jakim go widzielismy przestawal byc atrakcyjny bo pokladalismy w nim za duze nadzieje. Wydawalo nam sie, ze wkladajac w niego cale serce mozemy oczekiwac od niego w zamian przynajmniej polowe tego. Ni chuja. Moje prywatne spojrzenie na straight edge bylo tez w mojej glowie notorycznie kopane przez rzeczy, ktore trudno mi bylo sobie przyswoic choc oczywiscie z perspektywy czasu moja czaszka pracowala na troche innych obrotach. Za ambitny czy za glupi to juz inna kwestia ale fakt byl taki, ze ten projekt nie mial ochoty wpakowac sie w to co niekoniecznie nam sie podobalo.

VD zagral jeden gig i przestal istniec na pare miesiecy. Krotko po tym ze zmieniona nazwa zespol powraca nadajac na podobnych falach ale troche bardziej stonowanych kolorach. Nagrywamy plyte, zmieniamy sklad i odnajdujemy sie w troche nowej sytuacji i... nie bardzo wiemy co ze soba zrobic. Nie mogac znalezc kompromisu przestajemy razem grac frustrujac sie przy okazji z roznych powodow. Reszta jest balaganem.
Teraz, po tym czasie jasno widac gdzie sie mylilismy a gdzie mielismy racje. Czas to taki typ, ktory ocenia z poslizgiem ale dokladnie. Ten sam czas pokazal, ze wlasciwie kazdy nas nawet kiedy krzyczal glosno to krzyczal od serca i z przekonaniem bo udalo nam sie wlezc w te tzw. dorosle zycie (tfu!) utrzymujac standarty przynajmniej przyzwoite. Kazdy z nas jest jeszcze wkurwiony na swiat ale po prostu znajdujemy inne sposoby zeby z tym dawac sobie rade.
W kazdym razie, nie moge sie doczekac tych koncertow. Jestem pewny, ze kazdy z nas da z siebie po maxie bo to w koncu dla wlasniej przyjemnosci siekniemy te daty. Wcale nie spodziewam sie niczego wielkiego ale tesknie za graniem tych kawalkow i ciesze sie bardzo, ze jest paru takich co jara to rownie mocno co mnie.

Kocham Hardcore i moja krawedz swieci sie jak nowka. Przyjdz. Sprawdz. Moze byc fajnie.

9 comments:

pawel.slawski said...

Warszawa w jakim klubie konkretnie?bo bym przyszedl:)
slawski

Anonymous said...

czy zespół pain runs deep jest wciąż pro-life w takim sensie jak 10 lat temu?

Malik said...

tzn, w jakim sensie?

Malik said...

Paolo S!
gig jest w miejscu, ktore nazywa sie Radio Luxemburg w wawie. ale nie pytaj mnie gdzie to....

przyjdz. bedzie wesolo.

Anonymous said...

chodzi mi o te slynne slowa ktore mialy pasc na koncercie VD (ktore znam jedynie z opowiesci) i klimat z jakim kojarza mi sie takie zespoly jak PRD czy Healing ktore jak slyszalem swoja 'militant' postawa wprowadzily swego czasu na scenie sporo podzialow... Czy reunion jest nawiazaniem do tamtego badz co badz nietolerancyjnego klimatu? Pytam z ciekawosci i z checi uporzadkowania sobie pewnych rzeczy w glowie bo wobec kapeli naroslo sporo legend i historii do ktorych chcialbym sie jakos ustosunkowac. Nie jest moja intencja atakowanie Was - po prostu chcialem zadac pytanie kompetentnej osobie. Sorry ze nie podpisalem z rozpedu poprzedniego komentarza. Pozdrawiam

Malik said...

Piotr,
nie wiem jakie slynne slowa padly na gigu VD, ktore to znasz z opowiesci ale nie przypominam sobie nic, co z moich ust owiane byloby legenda. przyznasz, ze brzmi to dosc komicznie.

zaden z zespolow, w ktorych bylem nie powstal, zeby siac podzialy na "scenie" ale jesli mowienie glosno o swoich przekonaniach za takowe ktos moze uwazac to... hmmm pewnie moglbys to tak odbierac. oba zespoly mialy stanowczy przekaz i oczywiscie mialo to zwiazek z naszymi przekonaniami. nie pisalismy textow, zeby gloryfikowac hardcore nawet jesli dla czesci z nas byl i jest on bardzo waznym kawalkiem zycia. wybralismy tresci, ktore wiekszosc "sceny" uwazala za sliskie i niepoprawne politycznie.

jesli przeczytasz uwaznie to co napisalem o tych koncertach to jestem pewny, ze zauwazysz, iz te spotkanie ma raczej charakter proby uchwycenia straconych momentow przez kilku zipow. chcemy razem pograc, chcemy sie tym bawic ale rowniez kazdy z nas ma przekonania i cos siedzi nam na klacie.

wiec odpowiadajac na Twoje pytanie - ten reunion nie jest nawiazaniem to klimatu nietolerancji, o ktorym ktos Ci powiedzial a fakt, ze gramy to nie kruciata nienawisci.

czy zespół pain runs deep jest wciąż pro-life w takim sensie jak 10 lat temu?
tak, bo kazdy z nas jest przokonany, ze dzielenie zycia na podstawie rasy, przynaleznosci spolecznej, rozwoju fizycznego czy psychicznego i gatunku oraz jego legalne lub nielegalne objawy zasluguja na krytyke.
za to termin "pro-life" nie jest czyms co przelkne jako wymiernik naszego przekazu... gwoli scislosci.

mam nadzieje, ze pomoglem zrozumiec Ci punkt, ze ktorego atakujemy.

pozdrawiam.
a

Anonymous said...

wydaje mi sie ze z grubsza tak, wielkie dzieki za odpowiedz.

Anonymous said...

Adam.. juz po.. mysle, ze jestes/jestescie zadowoleni, prawda?

dla paru typow, takich jak ja, ktorzy nigdy nie zalapali sie na 'tamte' gigi Wasz koncert byl nie lada wydarzeniem
z mojej strony moge tylko bardzo podziekowac :)

mam nadzieje, ze to nie byl pojedynczy incydent i uslyszymy/zobaczymy cos wiecej :) za to trzymam kciuki!

Vvera said...

z mojej strony- wielkie dzieki, za to, co dzialo sie w Poznaniu.
zarowno pod wzgledem doznan muzycznych, jak i wprowadzenia na reszte wieczoru wsrod wielu uczestnikow koncertu klimatu dla glebszych rozmyslan i- nie przesadzajac-wzruszen.
ja- z 'tych mlodszych', nie mialam okazji nigdy wczesniej Was zobaczyc.
mile doznanie, pozdrawiam