Wednesday, December 27, 2006

Najgorszy swiateczny prezent

Oczywiscie pewnie nie najgorszy ale w tym roku nie dostalem nic paskudniejszego. W pracy dostaje czasem alko, czasem czekolady, ktore zwykle Sviti przechwyca jako wieczorny deserek, czasem tez dostaje cos totalnie bezuzytecznego ale pierwszy raz w zyciu w pracy dostalem koszule. Nie wiem, czy to sygnal, ze mam sie inaczej do niej ubierac czy po prostu ktos uwaza, ze brak mi powagi. Nie byle jaka to koszula bo po pierwsze jej kolor jest mi tak trudno okreslic jak trudno mi bylo okreslic styl gry na perce Dariusza Ciepielewicza aka ALARM/STEP TO LIFE/cos tam jeszcze a po drugie, jej fason byl tak nijaki, ze az nie potrafie wydedukowac, do czego moglbym ja zalozyc. A, i jest jeszcze trzy: typ powyzej, Damo, dostal identyczna koszulencje tyle, ze o ROZMIAR wieksza. Jak widac na focie, gosc jako rodowity australijski alkoholik, jest ode mnie wiekszy nie tylko o jeden rozmiar. Zbebialem. Nie wiem co mam myslec. Poki co, eleganckie podarki zostaly u mnie w officie. Nie wiem co zrobie z moja ale jestem pewny, ze Damo nawet nie spojrzy drugi raz na swoja.

1 comment:

Anonymous said...

ty ten ozzy podobny jest do Larsa Ulricha z melaliki jak chuj!